Dlaczego ludziom nie chce się pracować nad swoją sprawnością?
Dlaczego ciągle mówią, jak wiele by chcieli osiągnąć, ale nie mogą po prostu wstać z fotela i zacząć wykonywać tych drobnych posunięć w kierunku swojego celu?
Dlaczego tak jest?
Dlaczego oddajemy nasze zdrowie w ręce innych, tylko z pozoru wykwalifikowanych do tego, osób, takich jak lekarze, politycy i liczymy, że to władza zajmie się składaniem naszego życia tak, żeby żyło nam się dobrze i zdrowo?
Skąd bierze się w nas takie podejście?
Dlaczego Ci się nie chce?
Dzisiejszy problem, który chcę poruszyć, jest złożony, ale moim zdaniem wynika z tego, jak byliśmy wychowywani, ponieważ właśnie z powodu wychowania ludzie stają się zależni lub nawet całkowicie uzależnieni od pewnych rzeczy, ludzi czy zachowań.
To smutne, ale większość z nas działa dzień w dzień na tzw. autopilocie. Mamy w głowie zakodowaną kolejność naszychdziałań: wstajemy, jemy śniadanie, , a potem idziemy do pracy. Jest to poniekąd doskonały sposób, tak nas nauczono, to jest dla nas normą. Nikt nie powiedział nam o tym, że samemu można stworzyć sobie miejsce pracy, np. zakładając firmę. Albo o tym, że śniadania można nie jeść, jeżeli odpowiada temu stosowana przez nas dieta. Ale na każdym kroku pokazuje się nam, jak trudne jest bycie niezależnym, życie wedle swoich zasad.
Podejmujemy decyzje i zachowujemy się automatycznie, nie zastanawiając się nad tym, dlaczego tak czynimy. To się nie zmienia, nawet gdy chodzi o naszą sprawność i nasze zdrowie.
Nasze otoczenie stworzone jest w taki sposób, aby nasze oczekiwania względem nas samych były już od samego początku zaniżone, żeby uznawaliśmy to, co widzimy na monitorach czy ekranach innych urządzeń, po prostu nieosiągalnym. Widzimy w reklamach, na Facebooku, czy w telewizji muskularne ciała, które są przedstawione tak, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele to kosztowało te osoby. Tak naprawdę bardzo nieliczna grupa społeczna może do tego rodzaju efektów aspirować i osiągnąć je. Także zapominamy całkowicie o tym, że podstawowe dbanie o siebie, na (dużo) niższym poziomie, jest całkowicie wystarczające.
Skąd to się wzięło? Wzięło się z tego, że tak naprawdę nikomu nie zależy na tym, abyśmy byli aż tak rozwinięci, tak zaawansowani. Potrzebna jest po prostu kontrola nad nami; tę kontrolę przy pomocy właśnie naszego zdrowia oddajemy w ręce, niestety, mało kompetentnej i nie do końca do tego przeznaczonej, tak zwanej służby zdrowia.
Wielu ludzi oczekuje od służby zdrowia, że będzie ona takim rozwiązaniem, które na wszelką ewentualność nas przygotuje i gdy tylko pojawią się różnego rodzaju problemy, to również zostaną one za nas rozwiązane.
Niestety, tak nie jest, bo jeżeli spojrzymy na to w taki sposób, w jaki to powinno funkcjonować (przynajmniej według mnie), to służba zdrowia powinna tylko i wyłącznie nas leczyć. Wielokrotnie oczekujemy, że ona za nas wykona to, co my sami powinniśmy wykonywać, czyli zadbać o siebie.
Żeby nie zapadać na różnego rodzaju choroby (które są często albo uleczalne, albo w ogóle można im zapobiec), należy stosować się do zaleceń takich chociażby ludzi, jak ja. Podpowiem Ci, w bardzo skuteczny sposób, jak zadbać o siebie; jak przestać zapadać na różnego rodzaju choroby (typowe przeziębienia, grypy); także jak zaradzić innym kłopotom, związanym z naszym organizmem, który po latach nieodpowiedniego funkcjonowania (nie używania go w odpowiedni sposób) zaczyna mieć różnego rodzaju problemy.
Jeżeli chodzi o jakiegoś rodzaju słabsze ogniwa naszego organizmu, jak na przykład kończyny, których zaczynamy nagle używać bardziej intensywnie, mają one prawo odmawiać posłuszeństwa; mięśnie nie działają tak, jak trzeba i dochodzi do np. zerwania jakiegoś więzadła. Gdy ktoś nagle zaczyna uprawiać narciarstwo w wieku 40-45 lat, a całe życie nic nie robił, taka osoba nagle zdaje sobie sprawę, że nie da się już temu zapobiec ani przeciwdziałać. Ta osoba trafia do służby zdrowia i oczekuje, że taka interwencja będzie w stanie skutecznie zapobiec dalszym uszkodzeniom jej organizmu.
Jednym z wielu powodów, dla których taka sytuacja ma miejsce – to wielokrotnie brak świadomości tego, że większość spraw, związanych ze zdrowiem, jest znacznie prostsza, niż nam się wydaje. A jednak ciągle wracamy do schematów, np. żywieniowych, które są wygodne dla wielkich korporacji i firm, gdyż te chcą, abyśmy uważali za zdrowe takie produkty, które produkują, nawet jeżeli nie są pożądane przez nasz organizm. Potem dziwimy się, że po raz kolejny nie możemy schudnąć, chociaż zdrowo się odżywiamy.
Czemu tak jest?
Po pierwsze jest to problem, który polega na tym, że nie mamy ściśle określonego celu w naszym życiu. Oddajemu odpowiedzialność za swoje zdrowie i życie innym – to media, władza czy inni mają nam podpowiedzieć, lub nawet zadecydować za nas, kim mamy się stać. Nasze młodzieńcze marzenia są bardzo często poniżane, zanim przekroczymy wiek przedszkolny. Jesteśmy często wyśmiewani za nasze wielkie ambicje, a potem człowiek przyzwyczaja się do tego, aby z nich rezygnować, ponieważ oczekuje, że je ktoś wyśmieje i nazwie głupotą.
Tak rodzi się w nas permanentny brak ambicji. Dodatkowo bardzo często brakuje nam wiarygodnego wzoru do naśladowania. Ponieważ jak można nazwać ludzi, którzy ciągle są widoczni w mediach (czy politycy, czy jacyś sławni ludzie), wzorem do naśladowania? Jeżeli są wśród nich warci tego tytułu, to już jakieś pojedyncze osoby, które często nie trafiają do tzw. mass mediów, ponieważ nie są aż tak popularne i ich sposób na rozwiązanie tych problemów nie jest natychmiastowy. A właśnie natychmiastowe rozwiązanie najlepiej się sprzedaje w reklamach telewizyjnych.
Później okazuje się, że nie robimy tego, co byśmy chcieli, gdyż słuchamy tego, co nam się wpaja, podpowiada. Zaczynamy uważać, że być może jesteśmy leniwi i sami siebie do tego przyzwyczajamy. Wmawiamy sobie, że prawdopodobnie tak właśnie jest, zaczynamy podświadomie w to wierzyć i głęboko jesteśmy przekonani, że coś jest z nami wewnątrz nie tak. Przestajemy odczuwać potrzebę nad tym się zastanowić i działać przeciwko temu.
Przestaje nam się chcieć bardziej rozwijać się. Zaczynamy odczuwać nagminne poczucie, że ciągle nam się czegoś nie chce, że to się może nie udać, że nasze cele są skazane na porażkę. Nasza edukacja, społeczna presja, ciągły pośpiech, nadmiar obowiązków, które w wieku dorosłym na siebie narzucamy – wszystko to powoduje, że mamy powoli wszystkiego dość. A przecież oprócz tego mamy swoje życie, karierę, pracę, często też dzieci i inne obowiązki.
Chcielibyśmy dobrze wyglądać, zająć się sobą, poćwiczyć, żeby zabłysnąć formą na stoku czy na plaży, czy w innym miejscu, gdzie będziemy się pokazywać bez ubrań. Tylko jak to wszystko zrobić, kiedy, gdzie wziąć na to siły? To jest pytanie, które zadaje sobie większość ludzi, a gdy ich pytamy, jak sobie radzą, to większość mówi, że wszystko jest w porządku; przecież mają idealne życie, takie, jakie sobie wymarzyli.
Gdy odpowiadają sami sobie na to pytanie, to także udają, że wszystko jest dobrze. Gdy jednak przychodzi czas, to poprawiają ukradkiem swoją bluzkę czy koszulkę; gdy znajdują się u nas na treningu, czy nawet na wcześniej wspomnianej plaży, to zasłaniają się koszulką, zakasają rękawy, starają się ukryć wystający brzuszek. Tak jest szybciej i nie wymaga to dużego wysiłku. Chowają się przed sobą przede wszystkim za brakiem czasu – tak jest najłatwiej.
Co możemy z tym zrobić? Jak zacząć chcieć? Co możemy uczynić w tym kierunku?
Opowiem, jak to wyglądało w moim wypadku, ponieważ zawsze staram się opierać się wyłącznie na moich własnych doświadczeniach; nie lubię teoretyzować ani nic zmyślać – nie jest to pożyteczne.
Uważam , że najbardziej efektywnym jest przede wszystkim przemyślenie swojej aktualnej sytuacji. Jest to proces skomplikowany, wymagający poświęcenia czasu. Jednej osobie może zająć godzinę, innej ponad rok. Trzeba aktywnie do tego podejść i przeanalizować, co się w obecnym życiu podoba, a co się nie podoba. Po analizie trzeba zacząć pozbywać się tego, czego nie chce się mieć w życiu.
Ja miałem przykładowo taką sytuację: zacząłem pracować na etacie w korporacji. To było, gdy jeszcze mieszkałem w Wielkiej Brytanii. Był to późny rok 2013. Ponad rok uprawiałem Crossfit, wiedziałem, że ten sport naprawdę mi się podobał. Byłem wolontariuszem na zawodach, które były organizowane w klubie, w którym byłem członkiem i ćwiczyłem regularnie. To był kluczowy punkt zapalny, w którym stwierdziłem, że zacznę myśleć coraz bardziej poważnie o pójściu w tą stronę. Nie wyglądało to też od razu tak, że poszedłem do szefa, złożyłem wypowiedzenie, a po miesiącu już pracowałem w jakimś klubie. Był to proces, który trwał dużo dłużej i w ciągu którego nie byłem tego wszystkiego pewny. Też miałem dużo wątpliwości. Też się obawiałem, nie wierzyłem w to całkowicie, ale zapisałem się na kurs. Zapłaciłem około 800 funtów za kwalifikacje, które później zacząłem stopniowo zdobywać. W pewnym momencie nastąpił etap, na którym stwierdziłem, że już definitywnie trzeba z skończyć z pracą na etacie.
Nie jest to taki proces, który trwa jeden czy dwa dni; u mnie do momentu, gdy zacząłem prowadzić zajęcia (mam na myśli zajęcia we własnym klubie w Polsce; początkowo prowadziłem darmowe zajęcia na dworze), minął prawie rok. Podczas tego roku wiele różnych sytuacji zostało przemyślanych w głowie. Wiele różnych planów zostało utworzonych. Nie wszystkie z tych planów zostały zrealizowane, ale były to kolejne kroki w realizacji dużego planu/celu, które musiały być przemyślane i często modyfikowane.
Zaczęło mi się coraz bardziej chcieć realizować ten plan, gdyż tak naprawdę każda rzecz jest do ogarnięcia, tylko wymaga to świadomych i regularnych działań. Nie może to być pozostawione przypadkowi. Nie można także oczekiwać, że będzie po prostu Ci się chciało.Musisz coś założyć i non-stop drążyć temat. Każdy dzień powinien Cię zbliżać do celu albo co najmniej nie oddalać od niego.
Do tego wszystkiego dochodzi też ogromna rola odżywiania, która ma wielki wpływ na to, co czujesz, jak bardzo Ci się chce. Jeżeli regularnie zaniedbujesz tę sferę swojego życia, to nawet jeśli dobrze określisz swoje cele, poświęcisz czas na ustalenie tego, jak to wszystko dokonać, to mimo wszystko Twoja głowa może mieć duży problem z tzw. Procesowaniem tego wszystkiego. Możesz być po prostu zbyt zmęczony, nieodpowiednio odżywiony, Twój organizm będzie szybciej się męczył, a Twoje hormony będą podpowiadać cały czas organizmowi, żeby po prostu zwolnił, nie przemęczał się zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Stąd krótka droga do porzucenia działań zbliżających nas do celu. Tak tworzy się w nas niechęć do działania.
Warto jest pamiętać, że nic nie dzieje się od razu. Spróbuj zaplanować sobie np. na początek jedną małą aktywność, zacznij od jednego tygodnia – nie rzucaj się od razu na całoroczne wyzwania; na 90 dniowe; na 12 tygodniowe. Zrób coś małego. W kolejnym tygodniu zrób coś dodatkowego, lub może nawet tą samą rzecz, ale szybciej. Jeśli nie jesteś w stanie sobie samodzielnie poradzić, to być może przydałoby się, żeby ktoś zaoferował pomoc. Ktoś, kto potrafi przejść taką ścieżkę i pokonać ją razem z tobą. Być może będzie to Twój trener; być może będzię to fizjoterapeuta, , a być może nawet psycholog. Spróbuj być bardziej aktywną osobą i poświęcać więcej czasu na zastanawianie się nad tym, jak wygląda Twoje życie a jak chciałbyś, by wyglądało. W przeciwnym razie to się nie wydarzy. Na 100% nie masz szans na to, jeśli najpierw nie uczyni tego Twoja głowa.
Bo pomiędzy tymi dwoma miejscami, w którym znajdujesz się teraz a w którym chciałbyś być, tak naprawdę dzieli Cię często tylko i wyłącznie strach przed tym, jak trudno jest pokonać przeszkody, które stoją przed nami. Często unikamy ich i to unikanie polega na tym, że odkładamy na później, że nie robimy, że obawiamy się, że nam się nie uda. A tak naprawdę lepiej by było gdybyś spróbował. Gdyby rzeczywiście się nie udało, ta drobna porażka to tylko krok na drodze do sukcesu, który czeka być może za tydzień, dwa tygodni, za pół roku, za rok. A jeśli nie będziesz nic robił w tym kierunku, to ten rok, zamiast zająć Ci 365 dni, zajmie kolejne 5, 10 lat. A może nigdy nie dojdziesz do tego, bo będziesz ciągle odkładać.
To jest naprawdę trudna sprawa, bo każdy musi sam w swojej głowie to pokonać. A inną rzeczą, którą możesz zrobić, jest pozytywne podejście do własnego życia. Nie można ciągle marudzić, narzekać, że jest źle. Jeżeli będziesz patrzeć na świat przez nieco bardziej różowe okulary, to na pewno będzie Ci dużo łatwiej.
Jeżeli masz jakieś pytania, to śmiało pisz na mojego maila: łukasz małpa silazdrowia kropkacom.
Alternatywnie, zapraszam do odsłuchu odcinków mojego podcastu!
Pozdrowienia!
Łukasz